Wspólna droga
Od ponad roku prowadzę konsultacje wspierające dla osób aktywistycznych w ramach projektu Burnout Aid, którego celem jest zapobieganie wypaleniu. Są to dla mnie niezwykle wzruszające i wzbogacające spotkania, wnoszące nową perspektywę i nasuwające wnioski dotyczące zarówno mechanizmów wypalenia, jak i sposobów na ochronę przed nim. Zapraszam cię do wspólnej refleksji nad tym, jak zadbać o siebie, by działać skutecznie, z sercem i na dłuższą metę.
Jedno życie
Niezwykła jest dla mnie łatwość, z jaką osoby aktywistyczne oddzielają życie zawodowe od prywatnego. Niektóre na terapii rozmawiają wyłącznie o życiu prywatnym, a na coachingu o sprawach zawodowych. Czy i ty zauważasz u siebie taką tendencję?
Takie rozróżnienie może być bardzo korzystne, jeśli służy regeneracji i dbaniu o relacje, np. rodzinne – kiedy postanawiasz, że w domu nie będziesz rozmawiać na temat pracy, żeby być tu i teraz z najbliższymi.
Całkowite rozdzielenie tych dwóch sfer nie jest jednak możliwe, ponieważ wciąż pozostajesz tą samą osobą, z własnymi nawykami i predyspozycjami, których korzenie sięgają daleko do twojej przeszłości. Relacyjne wzorce wyniesione z domu rodzinnego lubią się odtwarzać w ciągu życia – także w pracy – często w szkodliwy i wypalający sposób.
Z tego powodu jeśli jakaś relacja zawodowa szczególnie ci doskwiera, możesz zadać sobie pytanie, czy podobnego układu nie znasz z przeszłości. Gdy dostrzeżesz, że pewne sytuacje się powtarzają, warto omówić to z psychologiem, psychoterapeutką lub coachem – pomoże ci to zrozumieć własne reakcje i znaleźć inne możliwości działania.
Twoja samoświadomość jest pierwszym krokiem do zmiany i pomoże ci dokonywać wyborów, które lepiej ci służą, gdziekolwiek jesteś.
Świadomość potrzeb
Zacznijmy od podstaw. Jak myślisz, dlaczego pytam osoby, z którymi pracuję, o ich zwyczaje związane z podstawowymi czynnościami fizjologicznymi? Otóż okazuje się, że osoby aktywistyczne często są tak zajęte swoją pracą, że dosłownie odcinają świadomość potrzeb swojego ciała takich jak sen, odżywianie a nawet korzystanie z toalety. Są w ciągłej mobilizacji, jedzą w biegu, a z oddawaniem moczu wstrzymują się do końca spotkania, czasem nawet cały dzień. Z kolei inne osoby czynią z jedzenia i picia kolejne zadania na swojej długiej liście – odżywiają się regularnie, piją dwa litry wody dziennie, ale w sposób mechaniczny, w odcięciu od potrzeb i sygnałów z ciała. Jedne i drugie zwykle dopiero w czasie sesji terapeutycznej, kiedy się zatrzymają, po kilku oddechach orientują się, że jest im zimno w stopy, zaczynają odczuwać napięcia w ciele, głód, a czasem nawet ból. Czy to to dotyczy także ciebie?
Wiesz, dlaczego oddech jest taki ważny? To właśnie on jest furtką do cielesności i emocji. Kiedy go spłycasz albo wstrzymujesz, furtka się zamyka. Wtedy to, co dzieje w sercu, brzuchu i miednicy nie dociera do głowy, a więc i do twojej świadomości.
Spłycanie i wstrzymywanie oddechu to bardzo cenna umiejętność w sytuacji zagrożenia, ponieważ umożliwia przetrwanie i poradzenie sobie z ekstremalnymi sytuacjami. Nie ma miejsca na zajmowanie się głodem czy odpoczynkiem, kiedy w lesie atakuje cię niedźwiedź. Kiedy jednak stan ten utrzymuje się przez długi czas, może prowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych jak wypalenie, stany lękowo-depresyjne, choroby autoimmunologiczne czy kłopoty ze snem.
Sygnały z ciała są jak język, którym organizm się z tobą komunikuje. Podpowiadają, że coś ważnego domaga się twojej uwagi. Jeśli je pomijasz, niezaspokojone potrzeby nie znikają – odkładają się i z czasem prowadzą do przeciążenia, a nawet wyczerpania.
Drogą do odzyskania kontaktu z ciałem jest oddech. Kiedy zatrzymasz się na chwilę i weźmiesz kilka spokojnych, głębokich oddechów, być może zauważysz, że masz napięty brzuch, zaciśnięte szczęki, być może w oczach pojawią się łzy. To właśnie są miejsca, w których odciska się ślad twoich emocji. Dopiero kiedy je rozpoznasz i uznasz, że są ważne, możesz poszukać kryjących się za nimi potrzeb, np. bliskości i akceptacji. Zauważenie i uznanie swoich emocji i potrzeb to niezbędny krok w drodze do zadbania o siebie.
Jeśli pracujesz ponad siły, spróbuj odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego. Może to sposób na ucieczkę, np. przed konfliktami w domu, krytycznym głosem mówiącym, że ciągle dajesz z siebie za mało, albo przed trudnymi doświadczeniami z przeszłości. Taki kosztowny mechanizm obronny, chroniąc przed cierpieniem, odbiera ci zdrowie. Kiedy zdasz sobie z tego sprawę, warto skorzystać ze wsparcia psychoterapeuki czy coacha, by znaleźć inną drogę.
Zmiana podejścia do pracy
Wypaleniu mogą sprzyjać perfekcjonizm, nadmierna potrzeba kontroli albo poczucie omnipotencji. Niektóre osoby są przekonane, że nie mogą pozwolić sobie na urlop. Obawiają się, że bez nich organizacja nie przetrwa, nie chcą też delegować zadań, uważając, że nikt inny sobie z nimi nie poradzi.
Osoby aktywistyczne często dążą do wyobrażonego przez siebie ideału, ponoszą tego niewspółmierne koszty w postaci frustracji i braku czasu wolnego. Choć nie zwracają się o pomoc, mają poczucie krzywdy, że tej pomocy nie otrzymują. Z czasem stają się przytłoczone swoimi obowiązkami i tracą chęć do pracy.
Kluczem do odzyskania równowagi jest odpuszczanie, czyli uznanie, że coś może być wystarczająco dobre, nawet jeśli nie jest idealne. Mając świadomość swojego perfekcjonizmu, możesz wybrać: przesiedzisz nad projektem kolejne cztery godziny, czy uznasz, że jest wystarczająco nie-niedoskonały, żeby go zostawić i iść spotkać się z przyjaciółmi. Możesz także zdecydować, że przekażesz zadanie komuś innemu. Na pewno wykona je inaczej, ale to nie oznacza, że źle. To od ciebie zależy, czy wybierzesz siebie i swój dobrostan, czy poświęcisz go dla pracy.
Osoby, z którymi pracuję, bywają zszokowane, kiedy mówię im, że to mało prawdopodobne, że organizacja bez nich nie przetrwa. Może i ty masz czasem poczucie, że bez ciebie wszystko się zawali. Moje doświadczenia i wiedza mówią mi, że nawet w sytuacji kryzysu zespoły jakoś sobie radzą. Często odkrywają wówczas nowe sposoby działania, uczą się lepszej współpracy i rozkładania odpowiedzialności, a dzięki temu stają się bardziej odporne i samodzielne. Osoba, która odpuści nadmierną kontrolę, zyskuje przestrzeń na odpoczynek, regenerację i świeże spojrzenie na sytuację.
Stawianie granic
Przy okazji rozważań o perfekcjonizmie nie da się pominąć tematu stawiania granic. Zdarza się, że osoby aktywistyczne skarżą się, że dostają maile o 22.00 albo telefony z pracy, kiedy są na urlopie. Czują frustrację, mają poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Może i ty masz podobne doświadczenia. Złość jest wtedy całkowicie naturalna, ponieważ jest sygnałem, że jakaś twoja granica została przekroczona. Inną kwestią jest, co dalej z tą złością zrobisz. Czy przemilczysz sprawę, czekając, aż ktoś domyśli się, że zrobił coś, co ci nie odpowiada? A może udasz, że nic się nie stało w imię dobrych relacji w zespole? Negując swoją złość i godząc się na rzeczy, które ci szkodzą albo cię ranią, odbierasz sobie prawo do bycia ważną i widzianą. Kiedy komunikujesz swoje granice jasno i wprost, pokazujesz osobom ze swojego otoczenia, co jest dla ciebie OK, a co nie. Zamiast czekać na inicjatywę innych, bierzesz odpowiedzialność w swoje ręce.
Sięganie po pomoc
Ze smutkiem słucham historii osób, które prowadzą interwencje kryzysowe albo wspierają osoby doświadczające uchodźstwa i traumy wojny, jednocześnie nie mając dostępu do wsparcia superwizyjnego. Mam wrażenie, że dawanie siebie innym i zapominanie o sobie jest na porządku dziennym w naszym środowisku. W takiej sytuacji istnieje ryzyko wystąpienia wtórnej traumatyzacji – zjawiska, które pojawia się u osób niosących pomoc, gdy same nie otrzymują wystarczającego wsparcia. Skutkuje ono obciążeniem emocjonalnym, psychicznym i społecznym, wynikającym z bliskiego kontaktu z osobami doświadczającymi traumy. Nie bez powodu w samolocie najpierw zakładamy maskę tlenową sobie, zanim zaczniemy pomagać innym. Superwizja pozwala odwentylować emocje, spojrzeć na sytuację z innej perspektywy, a przede wszystkim daje wsparcie i zmniejsza poczucie osamotnienia w obliczu cierpienia.
Sieci wsparcia
Silne sieci wsparcia pomagają utrzymać równowagę, dodają energii i przypominają, że w trudnych chwilach nie jesteśmy sami. Dbaj o relacje z ludźmi, którzy mogą cię wspierać zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Twórz z grupy wsparcia w środowisku aktywistycznym i korzystaj z nich – dzielenie się doświadczeniami i wspólne poszukiwanie rozwiązań zmniejsza ryzyko wypalenia. Jeżeli to nie wystarcza, skorzystaj z profesjonalnej pomoc coacha, psycholożki, psychoterapeuty lub psychiatrki.
Robota jak każda inna
Co jeszcze możesz zrobić, żeby zadbać o siebie w aktywistycznym świecie? Idąc dalej tropem świadomości własnych potrzeb i dokonywania wyborów możesz zadać sobie pytanie, w jakim innym zawodzie albo miejscu możesz pracować
Już sama świadomość, że praca w tej organizacji nie jest jedyną możliwością, daje ulgę i wzmacnia poczucie samostanowienia. Czasem jednak to nie wystarcza i najlepszym rozwiązaniem jest zmiana pracy na taką, która tworzy bardziej wspierające środowisko albo lepiej odpowiada twoim potrzebom.
Podsumowanie
Świadomość potrzeb, oddech, odpoczynek, wsparcie innych – to podstawowe narzędzi zapobiegania wypaleniu. Perfekcjonizm i brak granic odbierają siły, dlatego warto uczyć się odpuszczania i proszenia o pomoc. Dbanie o siebie w aktywizmie nie jest egoizmem, lecz warunkiem skutecznego działania.