Już sama nazwa (Culture Shock) miała prowokować – potrząsać ludźmi, wybijać z przyzwyczajeń i rutyny. I tak się działo: fundacja zmieniała relacje ludzi ze sztuką i przestrzenią miejską, wychodziła na zewnątrz z twórczymi działaniami, zaskakiwała i eksperymentowała: w Galerii Culture Shock i Przestrzeni na Skarpie.
Piętnaście lat temu wierzyłyśmy, że kultura może być przestrzenią zmiany społecznej – miejscem spotkań, rozmów i współdzielenia narzędzi. Zaczynałyśmy w czasie, gdy umowa zlecenie była luksusem w projektach kulturalnych, a pojęcia takie jak Creative Commons czy otwarte zasoby dopiero kiełkowały. Dziś te rozwiązania są standardem. To, co kiedyś wydawało się szalone i szokowało, dziś wydaje się oczywiste.
Między magią a systemem
„Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii” – powtarzałyśmy za Arthurem C. Clarkiem. Oswajałyśmy więc tę magię razem z naszymi odbiorczyniami i odbiorcami: sprawdzałyśmy, jak działa, do czego nam się przyda, ale i jak się z nią obchodzić, by nam nie zagrażała. Wreszcie – tworzyłyśmy dzięki niej nowe, wspaniałe rzeczy.
Dawałyśmy ludziom odwagę, by zmierzyć się z nieznanym – od technologii, które budziły lęk, po emocje towarzyszące aktywizmowi i pracy z ludźmi. Razem z nimi szukałyśmy własnego głosu i języka, by odnaleźć się w świecie, który przyspiesza.
O porażkach i przetrwaniu
Nie zawsze było łatwo. Kilka razy fundacji groziło zamknięcie. Zobaczyłyśmy, jak trudno przetrwać w grantowo-projektowym świecie i utrzymać spójność między wartościami a finansowaniem, a jak łatwo o wypalenie.
Zaczęłyśmy mówić wyraźniej o potrzebie odpoczynku, o przemocy strukturalnej w NGO, o braku zabezpieczeń dla liderek, freelancerek i zespołów kultury, o wypaleniu... Czas pandemii COVID-19 jeszcze dobitniej pokazał, jak ważne jest budowanie odporności organizacji na różnych poziomach: od stabilności finansowej i spójną wizję, przez sojusze i przyjazne miejsca pracy, aż po higienę cyfrową, troskę o zespół i ludzi.
Uczyłyśmy się nie tylko jak działać, ale też kiedy się zatrzymać. Stopniowo przeszłyśmy od działań artystyczno-miejskich do edukacyjnych i rozwojowych, łącząc kulturę z technologią, działania społeczne i aktywistyczne z dbaniem o dobrostan i zdrowiem psychicznym.
Nasze przetrwanie to nie sukces w rozumieniu ekonomicznym, ale wytrwałość – umiejętność adaptacji, regeneracji, i trzymania się sensu nawet wtedy, gdy system pęka.
Zmieniamy się
Zaczynałyśmy jako mała inicjatywa działająca dzięki grantom, od projektu do projektu. Dziś jesteśmy organizacją, która łączy działania edukacyjne, artystyczne i społeczne w spójną całość. Zamiast gonić za kolejnymi konkursami, tworzymy własne modele (np. Relacyjny Model Wypalenia, o którym wkrótce) i narzędzia (np. test Burnout Aid). Rozwijamy ofertę odpłatnych warsztatów, by móc chronić naszą misję przed presją projektową. To pozwala nam wspierać tych, którzy wspierają innych – bez presji grantowych harmonogramów. Zmieniają się nie tylko obszary naszej działalności, ale i sposób pracy w samej organizacji. Fundacja zaczęła budować trwały zespół i strukturę: z umowami o pracę, regularnością i strategią. Stała się przestrzenią, gdzie rozwój osobisty i zawodowy przenikają się z troską o ciało, relacje i wspólnotę. Wprowadziłyśmy procedury, które pozwalają chronić ludzi, dbać o rytm pracy i uczciwie rozliczać energię, nie tylko budżety. Myślimy o sobie jak o ekosystemie – żywym, reagującym, czułym na zmiany. Nie chodzi o perfekcyjną stabilność, ale o zdolność regeneracji.
Projekty, które mówią o nas najwięcej
Przez 15 lat naszego działania zrealizowaliśmy pond 80 inicjatyw, a każda z nich odsłania inny aspekt naszego DNA. Każdy projekt jest częścią większej całości. To nie są odpowiedzi na wymogi konkursowe, ale na faktyczne potrzeby. To system naczyń połączonych, który wzmacnia odporność i samoświadomość ludzi i instytucji. Oto kilka przykładów naszych działań:
- Burnout Aid – platforma wspierająca osoby i zespoły w kryzysie wypalenia – zbudowałyśmy ją w oparciu o badania jakościowe, ilościowe, międzynarodowe konsultacje i wieloletnią praktykę wzmacniania NGO i instytucji kultury.
- Mokuteki – model kaskadowego wsparcia społeczeństwa obywatelskiego. To pilotaż, którego głównym elementem jest autorski program szkolenia osób, które będą wspierać liderki i liderów organizacji pozarządowych w Ukrainie działających w warunkach ekstremalnego kryzysu.
- Kompas Kultury – grupowy coaching dla osób freelancerskich działających w kulturze, by pomóc im zrozumieć perspektywę instytucjonalną i lepiej planować wspólne działania.
Każdy z tych projektów to osobny język, ale wszystkie mają ten sam cel – budowanie odporności, świadomości i relacji.
Co dalej?
Po piętnastu latach nie mamy gotowych odpowiedzi. Mamy za to większą świadomość kierunku, w którym pragniemy podążać: chcemy łączyć technologie z troską o siebie, edukację ze zdrowiem, regenerację z innowacją.
Pracujemy nad rozwojem platformy Burnout Aid 2.0 i nowymi narzędziami dla sektora (jak wspomniany wyżej test Burnout Aid). Budujemy sieci i partnerstwa, także międzynarodowe, np. w ramach Oxygen Consortium czy grupy Lead N'GO. Uczymy się od innych, a inni uczą się od nas. Dzięki temu poznajemy różne perspektywy oraz możemy łączyć doświadczenia z różnych obszarów i kultur. Dbamy o to, aby każdy nowy projekt był naturalnym etapem naszego rozwoju.
Cały czas widzimy, jak wiele organizacji kultury i NGO-sów tkwi w przeciążeniu, grantowych rytuałach i nadmiarze obowiązków. Słowa, którymi odbiorczynie i odbiorcy naszych warsztatów określają swój stan, to znużenie, monotonia, niska samoocena, kiepskie samopoczucie, zmęczenie, przytłoczenie czy rozdrażnienie. Ale są też zadowolenie, satysfakcja, nadzieja – i z tego można czerpać, aby budować lepszą kulturę pracy.
Wciąż wierzymy, że da się działać inaczej: bez lęku, z uważnością. Mówimy o regeneracji jako o realnej praktyce: o zatrzymywaniu się, odpuszczaniu i pracy bez pośpiechu. O tworzeniu polityk i procedur, które zapobiegają konfliktom i wypaleniu w ciągłym działaniu. Chcemy dalej badać, jak kultura może wspierać odporność psychiczną i wspólnotową. Jak technologia może być narzędziem bliskości, a nie dystansu, sposobem na odciążenie od obowiązków, a nie obciążeniem. Jak współpracować tak, by nikt nie musiał chronić się przed drugim człowiekiem. Dziś, po piętnastu latach, wciąż mówimy otwarcie o rzeczach, które dla innych są tabu i mogą szokować: odsłaniamy przemilczane zależności wynikające z prawa, systemu, ale i z niepisanych norm w organizacjach. Jesteśmy w miejscu, w którym łapiemy równowagę między misją społeczną a troską o zespół, gdzie rozwój osobisty i zawodowy przenikają się z troską o ciało, psychikę, relacje i wspólnotę.